Aparat wogóle nie chciał ze mną współpracować (chyba za bardzo go wymęczyłam w te ferie)-obraz strasznie pociemniał, pojawiły się jakieś dziwne plamy... Postanowiłam, że pozwolę mu trochę odsapnąć (byle nie za długo), a sama zabrałam się za przeszukiwanie archiwalnych zasobów mojego poprzedniego bloga. Tak właśnie zrodził się pomysł na dzisiejsze wskazówki. Na początku nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy: jak już wspominałam, w pierwszej kolejności chciałam wprowadzić tematy błache, dzisiejszy planowałam omówić pod koniec (chociaż możliwe, że i on zalicza się do tych bardziej oczywistych). Nie ma jednak tego złego, bo to dobra okazja, by pokazać nieco zapomniane (a dla niektórych zupełnie nowe), nadgryzione zębem czasu zdjęcia. No i przynajmniej poradnik nie uległ zastojowi.
Tak więc zaczynajmy:
Moja mama uważa, że przerobione zdjęcia zakrawa na swojego rodzaju oszustwo-bo przecież rzeczywisty świat nie jest czarno-biały, zimą nie zakwitną kwiaty, a człowiek choćby posiłkował się najlepszym photo shop'em w rzeczywistości nie odejmie sobie kilogramów. I to właśnie jedna z tych kwestii, w których nie do końca się zgadzamy. Bo z pewnością w tym co mówi jest trochę racji, ale najprostszy program do obróbki, użyty z rozwagą, może wyczarować coś niespotykanego. I tylko od odpowiedniego wyważenia ogromu oferowanych możliwości będzie zależało, czy zdjęcie powali odbiorcę na kolana, czy może oglądanie go, będzie groziło uszczerbkiem na wzroku :p Wbrew pozorom znalezienie takiego złotego środka wcale nie jest proste. Przyznaję, że w nie tak dawnych latach sama szalałam z filtrami na potęgę, nie chodzi mi tu tylko o zdjęcia lalek. Teraz aż przykro na takie bochomazy patrzeć. Na szczęście gust zmienił nieco swoje oblicze i staram się wszystko odpowiednio łączyć. Skoro już tak zaczęłam od fotografii czarno-białej: tutaj nic się nie zmieniło, uważam, że zdjęcia w wersji black & white mają swój niepowtarzalny klimat, który po prostu ubóstwiam ♥ Pamiętam jak w ostatnie wakacje startowałam w konkursie (zdjęcia lalkowe), na który zgłosiłam właśnie czarno-białe zdjęcia. Kiedy wygrała sesja w kolorze, tata stwierdził, że moje się nie przyjęły, bo miały zbyt ponury klimat, 'pogrzebowy'... :') Zostanę jednak przy swoim.
Moje oczy jakoś niechętnie reagują na wyraziste filtry. Przywodzą mi na myśl zdjęcia z Webcam Toy'a, od których roi się na Facebook'u >.< Właściwie nie wiem dlaczego, ale drażni mnie ich obecność xD
Zdjęcia w plenerze zazwyczaj nie potrzebują wielu filtrów. Te delikatne, promieniste, które są moimi ulubionymi, w takich sytuacjach tylko niepotrzebnie nasycają światło, nie wygląda to ładnie.
Jeśli zamierzamy już nadać koloru takim zdjęciom, najbezpieczniej będzie wybrać pokrycie całkowite, mam tu na myśli black & white, czy sepię. Pytanie tylko, czy warto marnować ładne ujęcia zrobione w naturalnym świetle...
Jeśli już używamy gotowych filtrów, uważajmy, by nie przesadzić. W końcu ma być na nich coś widać :p
Nigdy nie przepadałam też za opcją 'negatywu'. Myślałam sobie 'nie, takie zdjęcia nie mogą wyglądać dobrze'. I kiedy przerabiałam dziś przypadkowo wybrane zdjęcie Lagoony, rzeczywiście tak było. Ale co to dla mnie, zrobić z kupy diament xD Na chybił trafił wybrałam zdjęcie Spectry i muszę stwierdzić, że w tym wydaniu nie prezentuje się najgorzej, aczkolwiek i tak nie przekonam się w pełni do tej 'rentgenowej' funkcji.
A teraz pora na te małe oszustwa... Jak przystało na profesjonalistów, róbmy to z głową :D Bo kto to widział w środku lata, w otoczeniu pięknej zieleni tyle śniegu?
Są dostępne bardziej przyjazne dla oka funkcje, które umiejętnie dopasowane mogą naprawdę upiększyć zdjęcie.
W pierwszej części zauważyłam, że spodobał Wam się wątek półnagiej Lagoony, kto by pomyślał? XD Więc na zakończenie: nie polecam przedstawiać lalek w postaci zmutowanych stworów, to się po prostu nie godzi :')
Mam nadzieję, że dzisiejsza lekcja przypadnie Wam do gustu podobnie jak wcześniejsza. Chciałbym, żeby znalazła praktyczne zastosowanie. Dalej czekam na wszystkie Wasze opinie, wskazówki...













