Witam Was w pierwszy dzień świąt.
Resztki Wigilijnej aury unoszą się jeszcze w powietrzu, jednak
myślę, że na świąteczne życzenia jest już nieco za późno.
Może to i lepiej-w tym roku odczuwam jakąś wewnętrzną niemoc
jeśli chodzi o sklecenie tych kilku życzliwych zdań. Może to
wszystko wina tych utartych schematów? Błagam, ileż można
winszować grubej warstwy białego puchu, pachnącej choinki i
wymarzonych prezentów? *z tą choinką chyba trochę przesadziłam,
ale przymknijmy na to oko* Gorzej, gdy pod sztuczną
choinką kolejny raz z rzędu znajdujemy szykowny
wełniany sweterek,
a za oknem widzimy... No właśnie, nic nie widzimy, bo świat
przysłania nam żywcem wyjęty z londyńskiej dzielnicy smog.
Jednym
słowem-ilu ludzi, tyle życzeń.
Mniejsza.
Mam nadzieję, że święta upływają Wam w przyjemnej atmosferze.
Odpoczywajcie, jedzcie do syta i ładujcie akumulatory przed powrotem
do smutnej rzeczywistości. Śnieżek przysypał? Wymarzone podarki
spod pachnącej choinki zgarnięte? Doskonale.
Ech,
rzuciłam się na jakiś bezsensowny temat jak szczerbaty na suchary.
Pomijając więc moje dalsze bezsensowne wywody zapraszam na kilka
świątecznych fotek.
Jak
widzicie (jak nie widzicie, to rzućcie okiem na te wspaniałe włosy)
chłopak przeżył całokształt zabiegów pielęgnacyjnych i ma się
dobrze; jego towarzyszka życia musi jeszcze trochę pocierpieć. W
sumie, zanim go nie dorwałam, nie pomyślałabym nawet, że będzie
mi się z nim tak dobrze pracować. Z pełnym przekonaniem mogę
stwierdzić, że kocham go całym serduszkiem zupełnie
jak ketchup.
Wracając
do tematu świąt: wiadomo, że prezenty nie są najważniejsze,
jednak nie ma się co oszukiwać: to one w dużej mierze potęgują
świąteczną radość. Taka już ludzka natura. Kiedy z każdym
kolejnym rokiem coraz słabiej odczuwam świąteczną magię, to
właśnie prezenty zdają się o niej na nowo przypominać cóż
za materialistka
Był to kolejny rok z rzędu, kiedy zapytana o mój wymarzony gwiazdkowy prezent nie wiedziałam co odpowiedzieć. Bo niby człowiek o czymś tam marzy, ale koniec końców okazuje się to zbyt drogie lub w inny sposób nieosiągalne ("Mamo, rzucam szkołę, chcę mieszkać w buszu"). Poza tym, wszystko o czym w ostatnim czasie marzyłam szczęśliwym trafem wpadło w moje łapki. No, może z wyjątkiem książki "Doktorzy z piekła rodem" i jakichś mang z gatunku yaoi (ogarnijcie tą przepaść gatunkową). Tak więc posiadając wszystko (i wszystkich) niezbędne do życia żyłam sobie spokojnie aż do wczoraj. Nie spodziewałam się bowiem, że pod choinkę wpadnie mi nowa lala. No, może raz, czy dwa pomyślałam sobie, że fajnie byłoby dostać jakąś panienkę/jakiegoś pana pomijamy wszystkich crush'ów. A tu suprise, w dużej prezentowej torbie czekała na mnie taka śliczna panna nieświadome nawiązanie do kolędy:
Nie pomyślałabym, że piratka (yup, to piratka) tak mi się spodoba. Jest naprawdę ładna. No i ten epicki kapelusz ❤ Rodzicielka nieświadomie zgotowała mi dodatkową porcję pracy, myślę jednak, że szybko ogarnę te kudełki, mam już całą wizję idealnego imidżu.
Co poza tym? A no poza tym wzbogaciłam swoją kolekcję koszul w kratę o kolejną, już piątą...
...i w książkę, której tyci streszczenie z tyłu momentalnie mnie zaciekawiło. Mam totalnego hopla na punkcie okresu II Wojny Światowej i wszystkich jej aspektów. Zapowiada się ciekawa lektura.
Dodatkowo dorobiłam się kilku flakonów pachnideł, pieniążków i góry łakoci.
Jestem zadowolona.
Chciałam już kończyć, na śmierć bym zapomniała. Ostatnio rozpoczęłam działalność w popularnym serwisie YouTube *jeszcze tam mnie brakowało...*
Dodaję tam moje Nightcor'owe przeróbki popularnych (a z czasem również tych mniej popularnych) piosenek. Bo Nightcore jest super.
Z pewnością nadarzy się jeszcze okazja, by porozwodzić się trochę nad tą moją kolejną fanaberią, dziś już nie mam na to zbytnio weny, ani czasu.
Kolejny wpis przewiduję na ostatni dzień grudnia. Kończący się 2016 rok nie będzie jedyną okazją do podsumowań...
Bywajcie.
Gratuluję nowych nabytków - oba niewątpliwe interesujące i w kolekcji niezbędne :-) Miłego świętowania :-) PS - jak ujarzmiłaś włosy jegomościa? Ja na razie potraktowałam mojego suchym szamponem, ale wypadałoby ten szampon jeszcze zmyć... , bo wyczesać się nie da do końca tego pyłku po szamponie. Boję się jednak go zanurzyć w wodzie ze względu na flok. Włosy Twojego pana wyglądają świetnie!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci prezentu (lalki) Ja jak zwykle ubranie (już nawet chciałam pistolet do gorącego kleju ) Ale chociaż śnieg sypie to mam co robic ;)
OdpowiedzUsuńfajna ta fotka, na której
OdpowiedzUsuńpiratka odbija się w bombie!