środa, 13 stycznia 2016

Potwór z morskich głębin w obiektywie

Cześć!
Tydzień minął od ostatniego wpisu, wypadałoby coś napisać. Co u mnie? Sukcesywnie zaliczam kolejne sprawdziany, kartkówki. Powoli, ale do przodu. Teraz jeszcze czas poprawić pojedyncze wpadki i czekać na osąd nauczycieli :p
Dzisiaj chyba wreszcie sobie odpoczniecie, bo naprawdę nie wiem, co pisać XD
Chociaż... Tak, jednak coś się znalazło xD Trochę narzekania (w gratisie z użalaniem się nad sobą, jak ja to kocham). Przy okazji będziecie mogli też możliwość wykazania swojego doświadczenia. A więc ostatnio postanowiłam poszaleć z lalkowymi kudłami. Wiecie, Oliwka obejrzała kilka tutoriali jak kręcić loki, robić fale i już myśli, że jest autorytetem w dziedzinie fryzjerstwa. Jak to zwykle u mnie bywa, w teorii wszystko pięknie, a w praktyce... Narobiłam tych papilotów jak głupia (jeszcze z obawą, że będzie ich zbyt mało), przewróciłam mój pokój do góry nogami, żeby odszukać specjalne spinki. Gdy po tych wszystkich bojach wreszcie wzięłam się do pracy... Okazało się, że znów przeceniłam swoje możliwości. Być może to też wina przysłowia, które zmodyfikowałam na swoją osobę, że jednak 'Kraków od razu zbudowano' ;-; Dlatego pytanie do Was, bo wiem, że mamy tu prawdziwych artystów, jeśli chodzi o lalkowe włosy, którzy na lalkowych główkach tworzą prawdziwe dzieła sztuki-skąd czerpiecie te niezwykłe umiejętności (o czerpaniu wiedzy słyszałam, o tym niekoniecznie, ale mniejsza)? Macie jakieś źródła, które szczególnie Was doszkalają? No i wreszcie, czy macie jakieś rady dla początkującej, która chce od razu zwojować świat fryzur? :') Doszłam do wniosku, że z tego typu eksperymentów najlepiej wychodzi mi prostowanie wrzątkiem i mączenie, a  i tak z pewnymi zastrzeżeniami. Bo przy tym pierwszym czasem zdarza mi się czasami poparzyć (ale czego się nie robi dla pasji), a te drugie... Ciągle nie osiągnęłam w tym zadowalającej mnie wprawy, proces muszę co jakiś czas powtarzać. Chociaż po moich wyżej wspomnianych nieudanych próbach skręcenia tego i owego, wzięłam pod młot (a raczej pod mąkę hehe) Clawdeen Basic (okropny tłuścioch, chyba rekordzistka w mojej kolekcji) i przyznam, że tym razem znów poszłam o krok dalej w dobrym kierunku, efekt mnie zadowolił, może nie w pełni, ale jest dobrze. Chyba we wszystkim będę musiała uzbroić się w tą cierpliwość...
Dzisiaj sesja z szuflady 'nie najgorsze'. Przyznam, że panna genialnie wygląda w takich prostych włosach (moje dzieło, a jakżeby).
Zdjęcia znów pozostawiam Waszej ocenie.
Do następnego wpisu!

4 komentarze:

  1. Pięknie ! I jeszcze raz piknie ! Ja tez niekiedy czyje fach jako fryzjer Ale mi sie to nie udaje tylko pogarszam sprawę ... (Np.u mojej Cladeen)
    Pozdrawiam :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Włosy profesjonalnie wyprostowane - można rzec ;) Fotki ciekawe, a lalka znajduje się w granicach mojego pożądania - szukam tylko odpowiedniej okazji cenowej. W kwestii fryzjerskiej jednakże nie pomogę, bo jestem mniej więcej na tym samym etapie, choć muszę powiedzieć, że dziecku fryz umiem zrobić - samo wychodzi, ale lalka ma łepetynę mniejszą i niestety nie ogarniam tego rozmiaru swoimi palcami. :) Niemniej życzę jednak powodzenia w doskonaleniu umiejętności okołofryzjerskich. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała sesja ! Rany, jaka śliczna ta Lagoona.

    OdpowiedzUsuń
  4. morskie potwory zawsze są godne uwagi -
    a zwłaszcza Lagunki, moje faworytki ♥

    OdpowiedzUsuń