środa, 6 stycznia 2016

Brak pomysłu na tytuł... I nie będzie to znów coś angielskiego

Cześć!
Korzystając z tego dodatkowego dnia odpoczynku postanowiłam coś napisać, zważywszy głównie na to, że szkoła daje mi nieźle w kość i nie wiadomo, kiedy znowu znajdę czas. Codziennie sprawdzian, przynajmniej jedna kartkówka... Żyć nie umierać :')
Muszę się pochwalić, że jestem w trakcie opracowywania różnych serii, które pomogły by urozmaicić mój blog, bo same sesje temu nie podołają. Wymyśliłam kilka cykli, dobrałam nawet chwytliwe tytuły (niektóre z nich pewnie i tak ulegną zmianie), teraz pozostanie tylko wprowadzić je w życie. Myślę, że nie nastąpi to wcześniej, jak po 15 lutym-wtedy to, jako jedno z ostatnich województw zaczynam ferie. Ehh, to jeszcze tyle czasu... Ferie powinny być określone w podobnym porządku co wakacje, nie uważacie? I pomyśleć, że je również chcieli tak podzielić >.<
I na tym pewnie musiałabym zakończyć, ale jak wiecie nie lubię tego robić, przynajmniej nie tak szybko :p Więc co by tu jeszcze... Już wiem! Dziś po kolejnych godzinach daremnego wkuwania (tym razem historii), w ramach relaksu (bo przecież nie samą nauką żyje człowiek) postanowiłam obejrzeć film, w którym główną rolę gra aktorka, która już od pewnego czasu bardzo mnie intryguje-mowa tu o Audrey Hepburn. A TVN7 postanowiło uraczyć widzów komedią romantyczną 'Rzymskie wakacje'. Przyznam, że do filmu podchodziłam nieco sceptycznie. Wiecie, bo co dobrego mogło powstać w 1953 roku, do tego jest komedią romantyczną (nie mój klimat) i w dodatku jest czarno białe? Otóż życie stale lubi uświadamiać mi jak bardzo potrafię się mylić. Tak było i w tym przypadku. Film był naprawdę świetny! Audrey wyśmienicie spisała się w roli księżniczki, a i towarzyszący jej dziennikarz przypadł mi do gustu. Cała historia była ciekawie ujęta i film oglądało się nader przyjemnie. Pomijając te niemające końca reklamy... .-. Zakończenie co prawda trochę mnie rozczarowało, ale pod koniec seansu zaczęłam sobie uświadamiać, że nie było innej opcji. No i momentami można się było nieźle ubawić. Wracając już do błachych spraw technicznych, czarno biały obraz wcale mi nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie-nadawał ciekawy klimat. Okazuje się, że nie potrzeba efektów 3D, czy rażących kolorów, by film był dobry. Geniusz tkwi w prostocie (jaka to prostota w tamtym roku... zwyczajne realia, ot co). Z całą pewnością mogę stwierdzić, że 'Rzymskie wakacje' znajdą honorowe miejsce na mojej liście ulubionych filmów (która i tak nie jest zbyt długa). Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że chcę jeszcze bardziej zgłębić dorobek autorski takiej ikony jaką jest Audrey. I napewno w wolnej chwili znów coś obejrzę.
Napisałabym coś jeszcze, ale podejrzewam, że zanudziłabym Was do reszty, więc tylko standardowo-krótki komentarz do dzisiejszej sesji i już się żegnam.
A więc na dzisiaj wybrałam zdjęcia Draculaury Art Class. Panna odkąd ją kupiłam (czerwiec 2015) nie miała ani jednej porządnej sesji. W sumie nie ma mi się co dziwić-nie mam pojęcia dlaczego, ale fotografowanie każdej Draculaury stanowi dla mnie nie lada wyzwanie, naprawdę nie wiem dlaczego. Nie umiem po prostu wydobyć z niej tego piękna... Co się dziwić, powinnam się cieszyć, że  wampir wogóle się na zdjęciach pojawia :') A więc wybrałam tę, a nie inną sesję, ponieważ w najbliższym czasie będą pojawiać się sesje, z których nie jestem jakoś nadzwyczaj zadowolona (i ta taka jest). Nie chcę wykorzystać teraz wszystkich perełek i zostać ze zwyklakami (skąd ja biorę te słowa xD). Wiem, że zdjęcia technicznie wyglądały by lepiej, gdyby nie było tych wszystkich recepturek mocujących, ale odkąd patrzę na lalki nieco inaczej nie mam serca ich ściągać. Będziecie musieli przeboleć.
Dzisiaj chyba pobiłam rekord, także jest to niezaprzeczalny sygnał, iż czas kończyć. Trzymajcie się ciepło i do następnego wpisu :3

5 komentarzy:

  1. Śliczne zdjęcia. Bardzo miło mi się czyta twoje posty, wiesz? :D Nawet zachęciłaś mnie do obejrzenia tego filmu c: Pozdrawiam :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mnie to cieszy :D Czyli jednak ktoś to czyta hahah
      Polecam, naprawdę warto!
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Zdjęcia śliczne . Ach tak szkoła niekiedy jest wurzająca bardzooooo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkołę już dawno mam za sobą - teraz jestem po drugiej stronie barykady, że tak powiem... Ech ... W każdym razie rozumiem całokształt wysiłku. Lalka śliczna. Fotki bardzo ciekawie przemyślane.

    OdpowiedzUsuń