poniedziałek, 9 lipca 2018

Książki, lalki, czyli wakacje w pełni

Dzień dobry!
Postanowiłam, że warto byłoby zebrać garstkę swoich myśli do kupy i przelać je-o tutaj-byleby kolejny raz nie zapuścić tego bloga.

Piękna pogoda, a ja kiszę się w domu. Jak na złość wszyscy smażą się teraz nad moim kochanym morzem, a ja takie widoki mogę podziwiać co najwyżej w grafice Google. Oczekiwanie na jakieś wojaże (na moje nieszczęście rodzicielka zmierza w kierunku gór) umilają mi jak zwykle moi papierowi przyjaciele. Zdążyłam już zapomnieć jak to frajda pochłaniać coś jednym tchem, i wcale nie mam tu na myśli jedzenia. Wczoraj zaczęłam czytać


Skończyłam kilka godzin później. Na początku lektura szła mi jakoś opornie, bo ciągle porównywałam książkę do serialu, doszukiwałam się podobieństw i różnic, ale z każdym kolejnym rozdziałem było coraz bardziej z górki. Książka fajna, wciąga (na pewno bardziej niż Przedwiośnie, które do września muszę przebrnąć).
Ale kto by tam myślał o szkole, gdy domowy spis lektur zdaje się nie mieć końca. Serio, jestem w połowie jakiejś książki i już chcę zaczynać kolejną, byleby przeczytać jak najwięcej. Ale to kiepski pomysł, wierzcie. Tak czy owak, postanowiłam tym razem zabrać się za prawdziwego króla (nazwisko zobowiązuje)


A może za przygody czarodzieja, bo od początku wakacji i ponownego obejrzenia całej serii filmów mam jeszcze większą fazę na całe Potterowe uniwersum. I z utęsknieniem wypatruję sowy ze swoim listem.



W czwartek coś mnie tknęło i postanowiłam przywrócić do żywych moje 4 biedaczki z dna szafy. O lalkach mówię rzecz jasna. Nie spodziewałam się, że efekt tak mnie zadowoli, bo zadowolona jestem przeogromnie. Wiecie, to jakbym miała 4 zupełnie nowe nabytki w kolekcji. A dodatkowo nie ma nic przyjemniejszego, niż obserwowanie kolejnych etapów metamorfoz ze świadomością, że to tylko i wyłącznie wasze dzieło. Pozwólcie zatem, że pochwalę się, co też to wyszło spod mojej igły (czy raczej szczotki, bo jak zawsze rozchodziło się o włosy):


Nie umiem robić zdjęć grupowych, a lalki nie reagują na "hej, teraz wszystkie patrzcie na mnie, ptaszek leci"

Zacznijmy od końca, a raczej od początku, bo pani niżej była moją pierwszą MyScene. Nie zwracajcie uwagi na jej wygryzioną sukienkę (nie potrzebnie o tym wspominam, pewnie nikt wcześniej tego nie zauważył). Doszyte niżej srebrne cekiny to jak dobrze pamiętam zasługa mojej rodzicielki, rzecz jasna na moje życzenie.




Kolejna w kolejności. Tę akurat dostałam na 11 urodziny, czyli już szmat czasu. Warkoczyki to moje dzieło, w sumie robiłam je jakiś rok temu. Miały pokryć całą głowę, ale wiadomo.




Ostatnia już moja panna z serii, równocześnie najbardziej pokrzywdzona. Na jej przykładzie widzę jakim potrafiłam być zwyrodnialcem (zwyrodnialką?). Jeśli doszukacie się oryginału, to zobaczycie, że miała ona długie kucyki, a tego wygryzienia przy linii włosów dorobiła się dopiero u mnie. Okropność. W dodatku kiedyś w artystycznym szale usiłowałam zrobić z niej klowna, malując jej twarz pastelami. Biała skóra, czerwony nos, czarne brwi... Gdzieniegdzie są jeszcze ślady, bo pastele jakoś szczególnie ją polubiły i mocno się wżarły. Na całe szczęście ten boski płaszczyk prezentuje się nienagannie.




I ostatnia z uratowanych, klasyczna Baśka. Pamiętam jaki był to genialny prezent urodzinowy (nie pamiętam za to na które). Dodatkowo udało mi się znaleźć wszystkie akcesoria dołączone do zestawu, które w mniejszym lub większym stopniu nadal działają.



Bardzo lubię ten mold.



I torebeczkę. I sprane tatuaże...


No i butki.

Pochwaliłam się czym miałam się pochwalić. Napomknę jeszcze, że od wczoraj towarzyszy mi ogromny przypływ weny, ale to już historia na inny wpis. I to dosłownie.
Życzę Wam udanego tygodnia (teraz ogarnęłam, że to dopiero poniedziałek), sama zaś czmycham robić obiad.

13 komentarzy:

  1. Kiedy są wakacje mnie także trudno ogarnąć dni tygodnia. Dziś poszłam na rynek bo zapomniałam, że poniedziałek a w pierwszym dniu tygodnia mój ulubiony stragan jest nieczynny. Też próbuję znaleźć trochę czasu na czytanie ale zaczynam przeważnie ok. 1-szej w nocy i zaraz oczy same się zamykają. Obecnie czytam "Hardą" Cherezińskiej. Lubię fikcję opartą na historii. Jeśli chodzi o morze, mam do niego "rzut beretem" i jak to na prawdziwą mieszkankę nadmorskiego kurortu, bywam tam niezbyt często. Raczej na spacerze w towarzystwie psa niż w celach rekreacyjnych. Tobie również życzę miłego tygodnia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie trzeba nadrobić zaległości: zarówno w lekturze, jak i w nadmorskim wypoczynku!

      Usuń
  2. Duży order dla Ciebie <3
    za uratowanie panienek :D
    ... a tak na marginesie, zastanawiałam się od której to są te buciki (wpadły ostatnio mi ręce i oczywiście popsułam je :P)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten order wędruje do specjalnej gablotki :D
      Urwane paski, zgadłam? U mnie takowe zarówno w jednym, jak i w drugim, ale nie rzuca się to aż tak w oczy, bo na szczęście nie odstają ani nic z tych rzeczy.

      Usuń
  3. Książki są ekstra ;). Warto czytać ;).
    Też miałam kiedyś MyScene. Najpierw jedną, ale niestety gdzieś ją zgubiłam. Później zostałam drugą - panna ta sama, ale z innego zestawu. Nolee, jakby ktoś pytał :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. W wakacje też mam ciągoty na Harrego :D Brawo za uratowanie lalusząt :-) Zdecydowanie warto było :-) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje chyba zawsze będą kojarzyć mi się z Harrym serwowanym przez TVN :D Lalusząta (jak ja kocham to określenie) i właścicielka pozdrawiają również!

      Usuń
  5. Ślicznie panny się prezentują.
    I ja lubię czytać, choć niekoniecznie Harrego. Bardziej w kierunku Tolkiena...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście średnio przepadam za Tolkienem, niemniej jednak chcę przebrnąć w końcu przez Hobbita.

      Usuń
  6. I nie da się przetłumaczyć, ale kocham lalki! My Scene są takie ładne:-). Serdeczne pozdrowienia! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też obecnie wakacjuję, prawie rok w rok jeździmy nad morze ale w te wakacje postanowiliśmy zmienić klimaty na jeziora, po prostu mamy bliżej. Poza tym jak raz nie pojedziemy to następnym razem będzie frajda. Mam na półce 4 książki to przeczytania, ale lalkowanie tak mnie pochłonęło, że jeszcze nie znalazłam czasu. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma jak dobra książka. Śliczne dziewczyny. :)

    OdpowiedzUsuń